Bojowość pomieszana ze strachem. Nastroje w PiS na finiszu kampanii
- Wiedzieliśmy, że na finiszu atak będzie potężny, ale to co się dzieje, przerasta nawet nasze wyobrażenia. Trudno się przed czymś takim skutecznie bronić, ale będziemy próbować, bo tak być nie może - mówi nam jeden ze sztabowców. Jego słowa dobrze oddają stan emocji w sztabie Karola Nawrockiego i szerzej w samym PiS. Bojowe nastroje mieszają się ze strachem.

- Nigdy nie widziałem chyba tak brutalnej i tak nierównej wobec obu kandydatów kampanii - mówi Interii jeden ze sztabowców. - Do ataku rzucono wszystkie możliwe zasoby. Próbujemy neutralizować jedną sprawę, to wychodzi druga i tak ciągle. Jedyne, co dobrego z tego wynika, to konsolidacja u nas w środku. Wszyscy są wkurzeni, bojowi i uważają to za brudną grę - opowiada poseł PiS.
To nawiązanie do wydarzeń ostatnich kilkunastu godzin - przede wszystkim publikacji Onetu, a także ujawnienia raportu NIK na temat działalności IPN za prezesury Karola Nawrockiego.
Onet na podstawie rozmów z anonimowymi informatorami, zarzucił Nawrockiemu, że pracując jako ochroniarz w Grand Hotelu w Gdańsku, brał udział w sprowadzaniu prostytutek dla hotelowych gości.
Z kolei ujawniony przez TVN24 raport NIK na temat IPN zarzuca Nawrockiemu, że jako prezes IPN miał wydatkować publiczne środki "niegospodarnie, nierzetelnie, z naruszeniem przepisów prawa".
PiS mówi o "brudnej kampanii wyborczej"
Prawo i Sprawiedliwość oba te wydarzenia uważa za element "brudnej kampanii wyborczej" i uważa moment ich ujawnienia za nieprzypadkowy.
- Wiedzieliśmy, że coś takiego się szykuje, mieliśmy sygnały wokół, jakich tematów się kręcą ludzie, kto za czym chodzi, którzy politycy KO są zaangażowani i tak dalej. Nie znaliśmy tylko skali zarzutów i ataków - mówi nam sztabowiec Nawrockiego.
W PiS powszechne jest przekonanie, że zarzuty stawiane przez Onet są nieprawdziwe i że Nawrocki wygra sprawy w sądzie, tylko, że stanie się to długo po wyborach.
- Jesteśmy bezradni, bo nie możemy pozwać w trybie wyborczym i wszyscy o tym wiedzą, a walka z anonimowymi oskarżeniami jest niemożliwa, bo nie ma punktu zaczepienia. Temat się niesie, jest dla Karola okropnie dewastujący, a my możemy jedynie liczyć na rozsądek wyborców - przyznaje sztabowiec PiS.
I dodaje, że o ile po pierwszej turze wyborów w partii była duża wiara w możliwość zwycięstwa, o tyle im bliżej drugiej tury, tym ta wiara maleje.
- Widać pewien strach, że nie dowieziemy wyniku, że ludzie się zdemobilizują, że wyborcy Konfederacji zostaną w domach, a tamci pójdą ratować Polskę przed gangsterem, bo tak jest budowana ta narracja - dodaje.
Jesteśmy bezradni, bo nie możemy pozwać w trybie wyborczym i wszyscy o tym wiedzą, a walka z anonimowymi oskarżeniami jest niemożliwa, bo nie ma punktu zaczepienia. Temat się niesie, jest dla Karola okropnie dewastujący, a my możemy jedynie liczyć na rozsądek wyborców
Choć są i tacy, którzy prezentują bardziej bojowe nastroje i uważają, że druga strona przegrzewa temat, co na koniec może zadziałać na korzyść kandydata PiS. Wzywają więc do większej ofensywy na najbliższe dni.
Oczywiście przy tej okazji pojawiają się nawiązania do ostatniej kampanii w USA i do oskarżeń, jakie padały wobec Donalda Trumpa.
- Trump w pewnym momencie stał się teflonowy, bo liczba zarzutów i ich absurdalność po prostu sprawiły, że ludzie przestali je brać na serio. Czy u nas tak będzie? Oby - wskazuje jeden rozmówców.
I kontynuuje: - Mogą przegrzać, co pokazał już wywiad rozemocjonowanego Donalda Tuska, który powoływał się na opowieści jakiegoś freak-fightera Murańskiego, który stał się dla niego autorytetem i opowiadał, że boi się o swoje życie, ale jednocześnie przyznawał, że Nawrockiego przestępcą nazwać nie może. To się niesie w internecie - podkreśla nasz rozmówca. - W ogóle internet żyje innymi rzeczami niż telewizje i media tradycyjne i to jest nasza szansa - przekonuje.
Plan sztabu na finisz kampanii był inny
Co ciekawe, z jednej strony politycy PiS przyznają, że spodziewali się frontalnego ataku na swojego kandydata na finiszu kampanii, z drugiej można odnieść wrażenie, że zaskakująco dobry wynik z pierwszej tury wyborów uśpił ich czujność. Zapanowało przekonanie, że przez dwa tygodnie między turami nie trzeba za wiele robić, by "dowieźć" dobry wynik, który powiększony o głosy pozostałych prawicowych kandydatów może dać zwycięstwo.
- Była przed drugą turą strategia minimalizacji potencjalnych strat. Sztab ciągle apelował, aby zachować spokój i robić swoje. Chodziło o to, by nie zrazić do siebie wyborców Konfederacji i nie popełnić żadnego dużego błędu. Średnio to się udało - przyznaje nasz rozmówca z PiS.
Co ma na myśli? Cel PiS przed weekendem był właśnie taki - aby kandydat ustał i nie stracił, bo na weekendzie do stracenia więcej miał Rafał Trzaskowski. Początkowo wszystko szło dla PiS dobrze.
PiS był zadowolony z przebiegu czwartkowej rozmowy Karola Nawrockiego ze Sławomirem Mentzenem, bo liczył na to, że Trzaskowskiemu, który był umówiony na rozmowę w sobotę pójdzie o wiele gorzej.
Debata w TVP, zdaniem rozmówców z PiS, także poszła Karolowi Nawrockiemu całkiem nieźle.
Wtedy jednak, jak mówią sztabowcy, wszystko zaczęło się sypać.
Tym, czym żył po debacie internet, był dziwny gest Nawrockiego, który - jak się okazało - wkładał woreczek z nikotyną do ust. Sztab wybrnął z tego apelem o narkotesty dla obu kandydatów. Trzaskowski odmówił, Nawrocki wyniki swojego testu zaprezentował we wtorek.
Sobotnia rozmowa Trzaskowski-Mentzen, wbrew oczekiwaniom PiS, nie zakończyła się dla kandydata KO spektakularną katastrofą.
PiS liczył na mocne grillowanie Trzaskowskiego, jednak pomimo, że rozmowa nie była dla kandydata KO łatwa, to na koniec zostały z niej głównie obrazki, jak Mentzen w towarzystwie Sikorskiego, Trzaskowskiego i jego sztabu wspólnie piją piwo w toruńskim barze lidera Konfederacji.
Sprawa wywołała konsternację w samej Konfederacji i wśród jej sympatyków. W PiS było postanowienie, by sprawy nie podnosić i Mentzena nie atakować. Okazało się jednak, że w poniedziałkowym, porannym programie "Graffitti" w Polsat News Adam Bielan ze sztabu PiS skrytykował Mentzena i obwinił go za ewentualną wygraną Rafała Trzaskowskiego. Spotkało się to z ostrą reakcją Mentzena i narastającymi emocjami na linii PiS-Konfederacja .
- Pół poniedziałku straciliśmy na gaszeniu pożaru pt. "Wojna na prawicy". To było niepotrzebne - narzeka jeden z rozmówców z PiS.
Ostatecznie Bielan przeprosił Mentzena, a ten zaprosił go na piwo po wyborach.
W tym momencie nikt już nie pamiętał o niedzielnych marszach, które dla obu sztabów były organizacyjnym sukcesem. Oba wypadły dobrze, dopisała na nich frekwencja, a kandydaci mieli mobilizujące swoje docelowe elektoraty przemówienia.
Zobacz relacje Interii z marszu PiS i marszu KO.
Zwłaszcza, gdy w poniedziałek po południu pojawiła się publikacja Onetu, która przykryła wszystko to, co działo się w weekend.
Sztab PiS narzeka, że znów - jak przy okazji sprawy z kawalerką pana Jerzego - zamiast realizować swój kampanijny plan, musi reagować i tracić czas na co innego. Powstaje więc wrażenie, że jest w defensywie, co na końcówce kampanii nie jest dla kandydata korzystne.
Politycy mówią, że będą próbowali przejść do kontrofensywy, choć przyznają, że to trudne. Szansą ma być m.in. konferencja środowisk konserwatywnych CPAC Polska 2025, która rozpoczęła się we wtorek w Jasionce. Karol Nawrocki będzie miał tam swoje wystąpienie, obok wystąpień innych gości, w tym sekretarz Bezpieczeństwa Narodowego USA Kristi Noem i prezydenta Andrzeja Dudy.
Kamila Baranowska