"Zrozumcie. Ludzie mają różne pasje". Karol Nawrocki o ustawkach
- Własnymi pięściami biłem się całe życie, tylko z tymi, którzy tego chcieli, na ustalonych zasadach - stwierdził Karol Nawrocki. W najnowszym wywiadzie prezydent elekt przyznał, że brał udział w kibicowskiej ustawce kiboli Lechii Gdańsk i Lecha Poznań. - Zrozumcie. Ludzie mają różne pasje - podkreślił.

Jako pierwszy sprawę udziału Karola Nawrockiego w kibolskiej bójce ujawnił Sławomir Mentzen. Ogłosił to w trakcie rozmowy z kandydatem na prezydenta popieranym przez PiS.
- Pan walczył w takiej siedemdziesięciu na siedemdziesięciu, pamiętam, z tego co mi ludzie mówili, a mamy trochę wspólnych znajomych - mówił polityk Konfederacji, dodając, że imponuje mu taka postawa Nawrockiego.
Sam zainteresowany podkreślił, że brał udział "w różnych modułach, zawsze sportowych, szlachetnych walk".
- Nie zawsze wychodziłem z nich zwycięsko, bo ten sport, jak każdy sport wymaga oczywiście i determinacji i tego, żeby być do takich walk przygotowanym, ale lubiłem aktywność sportową, lubię dalej, cały czas trenuję - przekonywał.
Karol Nawrocki o kibicowskich ustawkach. "Pięściami biłem się całe życie"
Temat udziału w kibolskich, grupowych bójkach ponownie pojawił się w trakcie rozmowy Karola Nawrockiego z dziennikarzami Wirtualnej Polski. Prezydent elekt został wprost zapytany, czy brał udział w ustawkach.
- Brałem udział w jednej opisywanej u was (…) Własnymi pięściami biłem się całe życie, tylko z tymi, którzy tego chcieli, na ustalonych zasadach. Ze mnie chciano zrobić bandytę, a z Donalda Tuska robi się mistrza dyplomacji, podczas gdy biegał ze szlauchem i bił się w takich formach, w których nigdy nie wziąłbym udziału - stwierdził.
Polityk dopytywany o to, czy wśród towarzyszących mu wówczas osób, byli także przestępcy podkreślił, że "nigdy nie robił ankiet i nie pytał o kartotekę kryminalną" osób, z którymi walczył.
- Pewnie byli wśród tych, z którymi się mierzyłem, ludzie odpowiedzialni za złe uczynki. Ale przecież to nie znaczy, że one w jakikolwiek sposób przechodzą na mnie - przekonywał.
- I widzę, jak panowie na mnie teraz patrzycie. Ale zrozumcie. Ludzie mają różne pasje. Ja przykładowo nigdy nie skoczyłbym na bungee. Nie zaufałbym osobie, która przypina mnie do liny i każe skakać (…) Ja natomiast uczestniczyłem w różnych konwencjach walk z takimi osobami, które były do tych walk gotowe, więc bardziej był się nazwał sportowcem niż kibolem - dodał.