Donald Trump: Palestyńczycy na pewno chcieliby opuścić Strefę Gazy
Donald Trump po raz kolejny zabrał głos ws. konfliktu na Bliskim Wschodzie. Prezydent USA stwierdził, że Palestyńczycy "bardzo chcieliby" opuścić Strefę Gazy i zamieszkać gdzie indziej, gdyby mieli taką możliwość. Jak dodał, chciałby aby przesiedlonych Palestyńczyków na stałe przyjęły sąsiednie kraje, wśród których wymienił Jordanię i Egipt. - Myślę, że mi nie odmówią - dodał przed spotkaniem z premierem Izraela Binjaminem Netanjahu.

- Mieszkańcy Strefy Gazy nie mają obecnie możliwości opuszczenia tego całkowicie zrujnowanego terytorium - powiedział Donald Trump dziennikarzom w Białym Domu. Według niego alternatywą mogłoby być "znalezienie dla nich odpowiedniego terenu", w którym można by zbudować "ładne, nadające się do życia" miejsce.
W ciągu ostatnich dni amerykański prezydent kilkakrotnie wysuwał propozycje tymczasowego lub długoterminowego przeniesienia części ludności ze Strefy Gazy. Przed spotkaniem z premierem Izraela Binjaminem Netanjahu amerykański polityk oświadczył, że jest za stałym przesiedleniem Palestyńczyków, gdyż Strefa Gazy jest "miejscem rozbiórki".
"Palestyńczycy byliby zachwyceni"
- Myślę, że Palestyńczycy byliby zachwyceni - stwierdził prezydent USA. Dodał, że chciałby, aby przesiedlonych Palestyńczyków przyjęły Jordania i Egipt, ale i inne państwa. - Myślę, że mi nie odmówią. Odmówili Bidenowi, ale mnie nie odmówią - mówił Trump.
Prezydent USA w sprawie konfliktu w Stefie Gazy wypowiadał się już wcześniej. - Mówimy o około 1,5 mln osób, po prostu ją posprzątamy. W ciągu wieków toczyły się tam różne konflikty. I coś trzeba z tym zrobić - powiedział w niedzielę amerykański przywódca.
Agencja AFP przypomina, że Trump już wcześniej wymieniał Egipt i Jordanię jako miejsca potencjalnej relokacji Palestyńczyków. Propozycję odrzucili we wspólnym oświadczeniu przedstawiciele Egiptu, Jordanii, Arabii Saudyjskiej, Kataru, Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Autonomii Palestyńskiej i Ligi Państw Arabskich.
Wysłannik Trumpa ds. Bliskiego Wschodu Steve Witkoff, powiedział z kolei, że przyjęty przez poprzednią amerykańską administrację cel odbudowy Strefy Gazy w przeciągu trzech-pięciu lat jest "absurdalny".
- Moim zdaniem tłumaczenie Palestyńczykom, że będą mogli wrócić za pięć lat, jest po prostu nie w porządku (...), to po prostu absurdalne - zaznaczył Witkoff, który również rozmawiał z prasą we wtorek wieczorem.
- Strefa Gazy jest zrujnowana, jest tam 30 tys. niewybuchów, ocalałe budynki mogą się w każdej chwili zawalić, nie ma tam wody, prądu, gazu, powracanie tam jest bardzo niebezpieczne - wyliczył prezydencki doradca.
Witkoff wyjaśnił, że gdy Trump mówił o "posprzątaniu" Strefy Gazy miał na myśli "długoterminowy plan" uczynienia tego terenu "możliwym do zamieszkania".
Spotkanie Donalda Trumpa z Binjaminem Netanjahu
Słowa Trumpa o Palestyńczykach padły przed zaplanowanym na wtorek wieczorem polskiego czasu spotkaniem prezydenta USA z premierem Izraela Binjaminem Netanjahu.
Będzie to pierwsza oficjalna wizyta zagranicznego przywódcy w Waszyngtonie po ponownym objęciu przez Trumpa urzędu. Według zapowiedzi rozmowy mają dotyczyć m.in. drugiej fazy rozejmu w Strefie Gazy, zagrożenia ze strony Iranu oraz możliwości zawarcia umowy normalizującej stosunki między Izraelem a Arabią Saudyjską.
W poniedziałek, mówiąc o sytuacji w Strefie Gazy, Trump ocenił, że "rozejm między Izraelem a Hamasem może się nie utrzymać".
Od 19 stycznia obowiązuje pierwszy etap porozumienia, w ramach którego ma m.in. dojść do częściowej wymiany izraelskich zakładników Hamasu na palestyńskich więźniów oraz wycofania się wojsk izraelskich z niektórych terenów Strefy Gazy. Drugi etap, który powinien rozpocząć się w marcu, zakłada wprowadzenie trwałego rozejmu, wymianę pozostałych przy życiu zakładników i całkowite wycofanie wojsk izraelskich.
Netanjahu wielokrotnie deklarował, że nie zgodzi się na wycofanie wojsk ze Strefy Gazy, dopóki Hamas pozostaje tam przy władzy. Terrorystyczna organizacja, która 7 października 2023 roku napadła na Izrael, doznała wprawdzie w czasie wojny ciężkich strat, ale po zawarciu rozejmu wróciła do administrowania Strefą Gazy.
Hamas wypuści pozostałych przy życiu zakładników dopiero wtedy, gdy będzie miał gwarancję, że Izrael nie wznowi wojny - zaznaczył portal Times of Israel.
Według mediów izraelskich w tej sytuacji Netanjahu nie zamierza zgodzić się na drugą część porozumienia i może dążyć do wznowienia walk. Premier znajduje się pod presją swoich skrajnie prawicowych koalicjantów, którzy nie akceptują rozejmu i jego przedłużenia.
Z drugiej strony do zawarcia trwałego pokoju dąży amerykańska administracja. Za przedłużeniem zawieszenia broni opowiada się też dużą część izraelskiej opinii publicznej, widząc w tym przede wszystkim szansę na uwolnienie porwanych i wciąż więzionych przez Hamas Izraelczyków.
-----
Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!